top of page

Zimowisko w Zawoi

Dzień I (sobota)

Ten dzień zaczął sie bardzo wcześnie ponieważ musieliśmy zdążyć na zbiórkę o 7.00 pod OBI w Dąbrowie Górniczej. Po zbiórce, zapakowaliśmy bagaże do autokaru i ruszyliśmy.

Podróż minęła szybko. Spaliśmy, śpiewaliśmy piosenki, rozmawialiśmy. Po dotarciu na miejsce rozmieściliśmy się w przydzielonych nam pokojach. Po apelu poszliśmy na zajęcia prowadzone przez naszą kadrę na temat zdrowego odżywiania. Potem obiad i cisza poobiednia. Podczas gdy wszyscy mieli zajęcia w drużynach, my mieliśmy apel naszej drużyny. Trzy nasze druhny otrzymały długo wyczekiwany stopień samarytanki – dh. Karolina, dh. Biała i dh. Lara. Gdy zrobiło się już ciemno ruszyliśmy na spacer po okolicy oraz stoczyliśmy bitwę na śniegu. Po powrocie do schroniska, naszemu oboźnemu chyba się nudziło bo mieliśmy mnóstwo alarmów takich jak np. ALARM SKARPETKOWO NAUSZYNY. Po kolacji odbył się kominek rozpoczynający nasze zimowisko. Noc nie była spokojna gdyż za bycie głośno musieliśmy opuścić nasze ciepłe śpiwory.

Dzień II (niedziela)

Tego dnia wstaliśmy ok. 7.00 i oczywiście najpierw poranna zaprawa. Poćwiczyliśmy może minutę. Po śniadaniu - apel, sprawdzanie porządków i wszyscy ruszyliśmy do kościoła. Po mszy wróciliśmy do schroniska by się przebrać i pojechaliśmy na lodowisko. Szaleństwo, szaleństwo i jeszcze raz szaleństwo. Po obiedzie zajęcia z pierwszej pomocy, symulacje, a po kolacji DYSKOTEKA. Tej nocy było bardzo spokojnie.

Dzień III (poniedziałek)

Pobudka! Zaprawa poranna, apel i śniadanie. Trzeba było dobrze zjeść przed nadchodzącą wędrówką. Przebraliśmy się, spakowaliśmy i WYRUSZYLIŚMY na 6- godzinną wyprawę na Jałowiec. Śnieg był momentami po kolana, choć czasem było ciężko, to z tak wspaniałymi ludźmi możemy zajść wszędzie. Po powrocie zajęcia w drużynach, a po kolacji toaleta wieczorna i czas spać. Po tak ciężkim dniu wszyscy od razu zasnęli. Po godzinie 22.00 dwie nasze druhny udały się na Kapitułę Prób Wędrowniczych. Sam. Karolinie Kozie udało się otworzyć swą próbę na naramiennik.

Dzień IV (wtorek)

Wstajemy!! Jak co dzień zaprawa poranna, apel i śniadanko. Po zrobieniu porządków, nasza drużyna założyła na siebie białe maskowania, ubrała się ciepło i ruszyła na budowanie fortec. Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Każda miała godzinę na zbudowanie murów, za którym będzie mogła się schować przed atakiem przeciwnej drużyny. Było to ciężkie zadanie. Zwyciężyła drużyna „Sliterin”, a „Dzieci kwiaty” musiały niestety pożegnać się z wygraną. Po powrocie do budynku odbyło się szkolenie naszych harcerzy na chorążych oraz ich wybieranie. Po obiedzie poszliśmy na nogach do centrum Zawoi. Pierwszą atrakcją była strzelnica, a potem hala sportowa i na koniec sauna. Jeszcze tylko na zakupy i autokarem wróciliśmy do schroniska. Potem kolacja i ostatni, pożegnalny kominek, który prowadziła nasza drużyna. Podsumowanie punktacji całego zimowiska. Kto wygrał?! Złota Ósemka!!! Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nadeszła noc… Nie była ona jednak taka spokojna jak poprzednie. ALARM! ALARM! ALARM! Wszystko po to, by naszym kadetom zawrócić w głowie. W końcu ALARM tylko dla naszej drużyny i wkręcenie ich, że zostaliśmy zaproszeni na zobowiązanie instruktorskie dh. Roksany. Chyba wszyscy uwierzyli. Ruszyliśmy pod stromą górkę, aż na szczyt. W schronisku została tylko jedna druhna - Ola, która niestety z kontuzjowaną nogą nie dałaby rady z nami iść. Na samej górze było już wcześniej rozpalone ognisko, rozłożona flaga itd. Nagle przeczytany został rozkaz, a następnie po odczytaniu 10 punktów Prawa Harcerskiego przyrzeczenie złożył: dh Mikołaj, dh Paweł, dh Łukasz, dh. Jessica, dh. Natalia i dh. Martyna. Było dużo łez szczęścia, gratulowania i przede wszystkim zrobiło się w naszej drużynie bardziej złoto niż czarno.

To jeszcze nie koniec!

Wróciliśmy do schroniska, obudziliśmy dh. Olę i kazaliśmy jej założyć mundur. Ułożyliśmy ze świeczek lilijkę i został odczytany rozkaz. Potem nasz drużynowy odebrał od niej przyrzeczenie. Znowu było dużo łez szczęścia, gratulowania i kolejny harcerz w naszej drużynie.

Gdybyśmy wtedy poszli spać, to następnego dnia bylibyśmy przytomni. Ale nie! Trzeba było przyszyć wszystkie plakietki, pagony, imienniki, więc spać poszliśmy po 5 :).

Dzień V (środa)

Choć bardzo chciało nam się spać, wstać i tak musieliśmy o 7.00. Zaprawa poranna i śniadanie. Po śniadaniu zajęcia w drużynach, czyli leżenie, spanie i nudzenie się. Był to też czas na pakowanie się. Po obiedzie apel oraz mianowanie chorążych w naszych zastępach. Zastęp I „Enigma” – dh. Sandra Zastęp II „Zielone Szeregi” – dh Łukasz Zastęp III „Nadzieja” – dh. Ola Potem pakowanie do autokaru i wyjazd. Droga minęła szybko. Przez pierwszą część drogi wszyscy spali, a przez drugą śpiewali. Gdy dojechaliśmy nadszedł czas na pożegnanie się i ostatni wspólny krąg i iskierkę przechodzącą z rąk do rąk. Już nie możemy doczekać się następnego obozu! Czekamy na letni!

sam. Karolina Koza


bottom of page